Bouncy Clown
CHOROBA PSYCHICZNA A PYTANIA NASZYCH DZIECI.
Napisane: Śr sty 22, 2014 10:45 pm

Jak sobie radzicie z rozmowami z dziećmi ? Pytanie zarówno do osób chorych i do partnerów.

– Tato na co mama właściwie choruje?
-(sugerowana odpowiedź)

Tato mama jest w szpitalu, dlaczego nie chcesz mnie zabrać ze sobą gdy jedziesz ją odwiedzić?
– (sugerowana odpowiedź)

Tato, mój kolega mówi, że mama jest psychicznie chora,co to znaczy?
-(sugerowana odpowiedź)

Mamo na co ty jesteś chora? Codziennie łykasz tabletki, jesteś ciężko chora?
-(sugerowana odpowiedź)

Sytuacji w których może pojawić się tego typu pytanie ze strony dziecka jest masa. Jak o tym rozmawiać z dzieciakiem? Macie jakieś sposoby, metody?
Jak sobie z tym radzicie?


Napisane: Cz sty 23, 2014 10:53 am 

„Ja chroniłam dzieci przed wiadomością, że się leczę. Leki można brać na różne dolegliwości, ból głowy, antykoncepcyjne. Zawsze można to jakoś wytłumaczyć. Ja mówiłam, że biorę je na dobry sen i są tylko dla dorosłych. O moim leczeniu córki dowiedziały się już jak mi się pogorszyło, i należało wytłumaczyć co się tak naprawdę dzieje. Przy rozmowie była psycholog w szpitalu i tłumaczyła na czym polega choroba i wspierała mnie w rozmowie, bo płakałam jak sobie to mówiłyśmy. To była dobra decyzja, bo potem córka jeszcze raz poszła do tej samej psycholog razem ze mną, gdy miała pytania. Nigdy nie usłyszałam od dzieci ”mamo weź się w garść” tylko troskę. Na pewno to przeżyły, bo widziałam jak szukały na internecie wiadomości o tej chorobie i nagle mama przestała być wesoła i energiczna. Pod choinkę kupiły mi kredki i blok, żebym malowała, żebym nie leżała tak dużo. Wyciągały mnie na spacery i cieszyły się że powoli, ale jest coraz lepiej. Bardzo chcą odzyskać dawną mamę.”

 


Napisane: Cz sty 23, 2014 4:13 pm

„Boję sie też tego, że jeśli prawda wyjdzie na jaw, ktoś coś nieostrożnie powie, ktoś powtórzy, ktoś inny przeinaczy… to moje dziecko będzie się czuło w jakiś sposób napiętnowane…
Ja jestem w stanie poradzić sobie ze stereotypami czy nieprzyjemnymi uwagami, czasem trochę poboli, czasem zignoruję innym razem się asertywnie odgryzę…
a jedenastolatek?”


Napisane: N lip 20, 2014 10:59 am

Ja obecnie mam synka 5,5 letniego i coreczke 7 miesieczna. Moze raz sie zdazylo jak synek zapytal mnie mniej wiecej w wieku 4 lata na co biore te lekarstwa – odpowiedzialem, ze na glowe. Ale to dlatego, ze spieszylem sie do pracy i synek jednak byl troszeczke za maly aby zrozumiec trudne pojecha (choroby psychicznej, schizofrenii, neuroleptykow, synaps itd)

Jednak widze, ze wiekszosc z Was ma moim zdaniem zle podejscie do problemu i tych trudnych pytan dzieci.

Ja jak synek juz teraz w wieku 5,5 roku zapyta mnie na co choruje powiem splycona prawde. To znaczy, ze powiem w latwych pojeciach o schizofrenii mojej.

Jak zapyta za 4 lata powiem mu w trudniejszych pojecicach i bede go powoli przygotowywal do tego, ze tez moze zachorowac jak bedzie mial tak burzliwa mlodosc jak ja (alkohol,nakortyki,duzo podrozy w nieznane, ekstremalnie stresujace studia, brak odpowiedniej ilosci snu, trauma z dziecinstwa)

Chce aby moje dzieci wiedzialy jak najwiecej o mojej chorobie, wtedy mam nadzieje, ze nie zachoruja bo beda wiedziec czym ryzykujac biorac pierwszego sztacha np. marihuaby, idac na pierwsza w zyciu gruba libacje z kolegami z gimnazjum, itd.

Poza tym z dziecmi trzeba rozmawiac jak z doroslymi, albo choc sie starac.
Wezmy przyklad mama,tata znika na 3 miesiaca (jest w szpitalu) drugi partner, rodzina mowi tata wyjechal i nie wiadomo kiedy wroci. Albo jest w szpitalu – dziecko od razu mysli ze tata/mama nie kocha go bo wyjezdza na tak dlugo i nawet nie mowi kiedy wroci, albo w drugim przypadku jest ciezko chora, bo np. koleza z przedszkola mial rozbita glowe albo zlamana reke a byt wszpitalu dzien a nie 3 miesiace … !

Jak choroba pscychiczna nie ma byc tematem tabu, szczegolnie w Polsce jak nawet wsrod najblizszych, bliskich osob godnych zaufania – robimy/robicie temat tabu…”

NASTĘPNIE NA FORUM EVOTu PADŁY PYTANIA O OSTRACYZM DZIECI W ICH ŚRODOWISKU RÓWIEŚNICZYM ODNOŚNIE – RODZICA ŚWIRA W OPINII KOLEGÓW/KOLEŻANEK.

Napisane: N lip 20, 2014 12:54 pm 

„Lepszy ostracyzm jak dziecko wie wiecej a nie taka sytuacja.

Nagle rowiesnik mowi mojemu synowi : Wspolczuje Ci – Twoj ojciec to wariat, byl w psychiatryku – moi rodzice mowili…. Nagle syn dostaje w twarza bo nie zdawal sobie z tego – w domu bylo zupelnie normalnie, no fakt tata byl na delegecji 3 miesiecznej rok wczensiej. Ale przeciez jest cieplym czlowiekiem, bawimy sie klockami, gramy w pilke i tata jest bardzo madrym czlowiekiem i zachowuje sie zupelnie normalnie… kocha mame i nas wszystkich

A druga sytuacja
Na takie stwierdzenie rowiesnika syn mowi:
Wiem, ze jest chory, ale w domu nie odczuwamy tego, bo tata kontroluje ta ciezka chorobe i to nie jego wina ze zachorowal, poza tym ja tez moge i musze uwazac. Poza tym moj tata jest swietnym tata – bawi sie ze mna klockami, gramy w pilke i tata jest bardzo madrym czlowiekiem i zachowuje sie zupelnie normalnie… kocha mame i nas.

Na to rowiesnik mowi do mojego synka: Wiesz zazdrosze CI, bo moj tata nie jest swirem ale wiecznie go nie ma w domu i caly dzien gramw gry komputerowe…”

Napisane: N lip 20, 2014 1:15 pm

„No jest sporo rodzicow – fajnie ze ktos ten temat w koncu podjal…

Na pewno do tej rozmowy trzeba sie solidnie przygotowac – nie mozna po prostu zaczac i improwizowac… To musi byc bardzo dobrze przygotowane moim zdaniem.

Tak rowiesnicy sa bardzo wazni, nawet dla 4 latka, nie mowiac juz 9 latku i nastolatkach… Niestety nawet jak my wychowamy dobrze dziecko – i to pomimo naszej choroby – zdrowi rodzice moga odwalic wychowanie swoich dzieci bardzo zle sam widze po sasiadach moich i rodzicach w przedszkolu mojego synka…

Po drugie ja tak pisze, bo ja dobrze radze sobie z moja choroba, nawet bardzo. Jednak nie wszyscy tak sobie radza- bo np. maja wieksze natezenie, itd.
Czesto rodzice nie biora lekow – bo np mowia ze za duzo skutkow ubocznych one niosa i je odstawiaja. 

Wola robic z domu poligon – wieczne hustawki nastrojow, jazdy, gadanie do siebie, wyzwiska i maltretowanie bliskich pscychicznie a czasem fizycznie – niestety to podejscie samolubne moim zdaniem.

Leki niosa mase ksutkow ubocznych, ale pomimo dla dobra rodziny kazdy powinien je brac – nawet jak nie do konca ma swiadomosc rodziny, nie do konca akceptuje jeszcze spaprane zycie choroba, nie do konca jest wyspany czy ma poped seksualny jaki by chcial/jaki mial bez lekow

Pomimo tego wszystkiego powiwnien brac leki dla dobra swoich partnerow i dzieci – a glownie dla dzieci, aby zapewnic im jak najmniej tokstyczny dom – aby je uchronic od choroby i ulozenia sobie zycia z sukcesem w „zdrowym” spoleczenstwie.”

NASTĘPNIE KTOŚ ZAPYTAŁ KIEDY NAJLEPIEJ PRZEPROWADZIĆ TAKĄ ROZMOWĘ – JAKI JEST NAJODPOWIEDNIEJSZY MOMENT.

Napisane: N lip 20, 2014 1:33 pm

„Mnie sie najlepiej rozmawia z dzieckiem jak sami zostajemy w domu i czytam mu bajki na dobranoc – czesto zadaje pytania zwiazane z bajka lub tak po prostu o wiedze np. o kosmosie, albo relacje z ludzmi. Czesto jeszcze dlugo rozmawiamy jak czytanie sie skonczy na rozne tematy.

Albo jak ide z nim na spacer np doparku lub jedziemy gdzies sami samochodem…”