.

Wojewódzki Szpital Psychiatryczny im. prof. Tadeusza Bilikiewicza jest połozony w zachodniej części dzielnicy Wrzeszcz (nazwa Wrzeszcz wzięła się stąd, gdyż niegdyś liczne pagórki/moreny tego terenu, były porosnięte wrzosami) Górny w Gdańsku.

Szpital jest pięknie położony, u podnuża morenowego wzgórza.
Od północy przy Potoku Strzyża i niedawno odrestaurowanym zbiorniku retencyjnym. Od południa natomiast teren szpitala sąsiaduje z Trójmiejskim Parkiem Krajobrazowym oraz leśnym Cmentarzem Srebrzysko. Od zachodu szpital okalają tory Pomorskiej Kolejki Metropolitalnej, która powstała w 2015 roku na bardzo starych nasypach, jeszcze z czasów przed wojennych. Równiez idąć na zachód, a potem na południe można wspiąć się na wzgórze morenowe, z którego pięknie widać cały Gdańsk, stadion piłkarski oraz morze. Od wschodu szpital styka się z zabudowaniami miejskimi. Ulicą Partyzantów (nazywana według miejskich legend Banditen Strasse, gdyż w czasie wojny mieszkało na tym terenie silna diaspora zydowska) dojdziemy do centrum Wrzeszcza i przystanku PKP Wrzeszcz.

Sam szpital, z tego co wiem i co udało mi się dowiedziec przez kolejne moje hospitalizacje, był zbudowany lub mocno rozbudowany w czasie II Wojny Światowej, przez nazistów. Do niedawna główna brama prowadziła do zabudowań typu dwórków i bloków z czerwonej cegły. Zabudowania te były bardzo piękne i stare. Niestety szpital oddał lub sprzedał te zabudowania miastu. Gdzie kilka miesięcy poźniej powstały pierwsze zabudowania deweloperskie – „Pomarańczowego Osiedla” . W zamian, reszte zabudowań szpitala odnowiono gruntownie, wraz z ogrzewaniem termanlnym. Pozostałe budynki szpitalne, to takie prostopadłościenne duże bloki, podzielone na kilka oddziałów specjalizujacych się w danym obszarze. Do tego w każdym bloku, każde piętro z reguły to inny oddział. Np C2 – w trzecim bloku na 2 pietrze ,D4 – w czwartym bloku na 4 piętrze., itd..

Ciekawostka jest to, że wszystkie te budynki połączone są podziemnymi korytarzami. Mało tego korytarze maja aż 3 kondygnację w głąb ziemi – w końcu było to budowane w czasie wojny. Pod ziemią były i lub pewnie są do dzisiaj (niektóre uzywane nawet w dzisiejszych czasach), kuchnia, pralnia, archiwum szpitalne i wiele innych pomieszczeń. W chwili obecnej jak udało mi się ustalić 2 z 3 poziomów jest czynnie używanych.

Tytuł mojego opisu brzmi „Wielka historia szpitala przy trakcie konnym”, nie bez powodu. Tuż przy szpitalu, a nawet na jego terenie administracyjnym przebiegał pradawny trakt konny (widac to gdyż po jego bokach rosną bardzo stare brzozy) z południowego-zachodu do Gdańska Głównego/Żurawia Gdańskiego i Spichleży . Pacjenci wychodząc na spacery otumanieni często lekami, nie dostrzegają i nie wiedzą, że wychodząć brama zachodnią szpitala przechodzą szlakiem handlowym, którego ślady pozostały do dzisiaj.
Pacjenci oddziału dziennego natomiast, wychodząc czesto na papierosa, patrzą na niepozorny, smukły, budyneczek, do niedawna zamieszkały przez starszą wdowę, od której kilka lat temu dowiedziałem się, że ten jej budynek, był domem ogrodnika i zapewne operatora latarni pocztowej, w danych czasach, w których na terenach obecnego Szpitala, było Dworek Szlachecki, czy coś podobnego.
Według tej starszej Pani w zabudowaniach na terenie szpitala miał nocować sam Napoleon Bonaparte w czasie wyprawy na Moskwę w 1812.

Nie tylko losy Napoleon Bonaparte naznaczyły tą ciekawa lokalizację w Gdańsku. Pewien polski indianin SAT-OKH (Długie Pióro) vel „Kozak” nazywany przez kolegów z AK; syn Polki zesłanej na Syberię, która uciekajac przez Cieśnine Beringa dostała sie do Kanady – Ta-Wach (Białego Obłoka) oraz wodza plemienia Leoo-Karko-Ono-Ma (Wysokiego Orła) osiedlił sie w Gdańsku po wojnie. Przez wiele lat jego pomnik, lub pomnik wodza indiańskiego wykonanego przez samego Stanisława Supłatowicza (imię i nazwisko Sat-Okha jakie przybrał po powrocie do Polski tuż przez II WŚ), stał między blokami oddziałów szpitalnych. Nie wiem czy stoi do dzisiaj. Stanisław Supłatowicz natomiast- żołnierz, marynarz, pisarz, rzeźbiarz i malarz spoczął 3 lipca 2003 roku w grobie na wspomnianym cmentarzu Srebrzysko tuż przy szpitalu. Czyli dokładnie 3,5 miesiąca przed moim pierwszym zachorowaniem i pobytem na oddziale młodzieżowym, z którego okien widać było wspomniany pomnik…

A oto indiańska modlitwa przywieziona przez Sat-Okha z jego kraju dzieciństwa:

„Wysłuchajcie mnie cztery wiatry
– Jestem waszym krewnym!
Dajcie mi siłę, bym mógł kroczyć po ziemi.
Dajcie mi moc, bym upodobnił się do was.
Tylko z waszą pomoca, mogę stawić czoła
złu…”

Czy ta modlitwa, nie nawiązuje do naszej choroby? Przecięż mając ją, musimy nauczyć sie kroczyć po ziemi, na nowo stawiajac czoła złu – chorobie. Dzięki takim jednostką jak Szpital na Srebrzysku, możemy wstąć, pozbierać sie i iść na nowo. Tak na pewno było w moim przypadku…

A co do wygladu samego szpitala, jakości oraz metodach leczenia w moim odczuciu, dowiecie się w kolejnym odcinku opisu pod tytułem: „Szpital na Sreberku – wspomnienia pacjenta”

A więcej o SAT-OKHu można dowiedzięc sie pod stroną internetowa http://www.sat-okh.art.pl/sat.html, oraz oczywiście na Wikipedii.


Autor: JaPa
Gdańsk, 13-09-2017