POMARAŃCZOWE DRZEWA

Niecodziennie ma się codzienne zwyczaje.

Różnie postępujemy, choć wiemy, że powinniśmy inaczej.

Czasem za szybko, czasem, za wolno.

Ale myśl jest, zawsze ta sama – kolejny dzień.

1- Widziane zbyt ostro - czyli wstęp

Najlepszych książek nie zaczyna się tak, jak ja zaczynam. Najnowsza historia z życia. Zawsze łatwiej się myśli niż pisze. Człowiek ma ogromne wyobrażenia, na temat jak to będzie fajnie, ale jak zaczyna pisać, to słowa przybierają zupełnie inny kształt…

Na schizofrenię zachorowałem w 2014 roku. Mija właśnie cztery lata od mojej hospitalizacji. Jak prawdopodobnie u każdego, zaczęło się wcześniej, ale nie zwracałem na to uwagi. Po prostu życie, no i to że wydawało się, że jestem kimś.

Ile to ja związków mogłem założyć, a przez chorobę i strach nie założyłem ani jednego. Mojej byłej się bałem, bo byłem akurat w związku, gdy zachorowałem. Nie potrafiłem się do niej odezwać. Jak podchodziłem do niej, to jak uderzenie młota, zaraz zmieniałem kierunek. Nie byłem w stanie wziąć od niej nowego numeru telefonu, a co dopiero zadzwonić. Moja paranoja polegała na tym, że chce zrobić ze mnie cholernego pedofila. Po tym, w szpitalu miałem nieprzyjemności od niektórych osób, próby zastraszania itp. Ciężko jest mi o tym pisać również teraz, bo wiadomo jak się traktuje u nas takich ludzi. W psychuszce niektórzy nie chcieli uwierzyć, że to tylko jazdy. Więc walczyłem nie tylko z psychozą, ale też z innymi ludźmi.

Wiedziałem, że jest coś nie tak jak miałem omamy (albo i nie), jak pod klubem gdy siedziałem i piłem sok ananasowy, widziałem trzy tak samo ubrane dziewczyny identyczne z wyglądu. Pytanie pozostaje, czy to były moje omamy, czy była na mnie już tak faktycznie wkurzona, że z siostrami zrobiła taki numer (miała dwie siostry). Życie pisze scenariusze.

Teraz jestem czysty od leków, a raczej byłem. Wróciłem do ich brania, postanowiłem że nie będę ryzykował i przynajmniej te małe dawki wezmę. Znów popadłem w długi. Została mi karta do spłacenia, a dawałem w palnik i wyszło kilka tysięcy długu. Nie bierzcie chwilówek, będę się dzielił jak mi idzie spłacanie. Będę się starał o stopień niepełnosprawności. Mogę starać się na wzrok, bo mam sporą wadę wzroku. Lekarze, którzy mnie badają często pytają się, czy mam orzeczenie o niepełnosprawności. Z taką wadą dostanę bez problemu.

Chciałem się tylko przywitać i wstępnie się przedstawić. Następne wpisy będą bardziej ogarnięte.

— chłopiec papuśny

2- Dokąd zmierzasz

Przeczytałem dosłownie przed chwilą zdanie, a raczej kilka zdań o tym co trzeba by napisać, aby stworzyć dobrą powieść. Zaliczam wszystkie punkty które są tam wymagane. Piszę własnego bloga, moja krótka historia znalazła się kiedyś w wydanej książce (albo nie wydanej) dla dorosłych dzieci alkoholików, czytam dużo (przynajmniej kilkanaście stron dziennie. Ale zostaje jedno ale.

Czy interesują mnie inni ludzie. Jak rozmawiam z ludźmi na różne tematy, hamuje się i milczę, mówię mało przytakuje. Nie potrafię wydobyć z siebie empatii, zrozumieć – starać się przynajmniej innych ludzi i wejść w ich skórę. To na szczęście jednak wynika w dużej mierze w moim lęku, w moich cechach charakteru. To tak jakbym bał się, że się otworzę, że ktoś przeczyta co siedzi w moim wnętrzu, to że odkryje moje słabości, boję się być zraniony. Ale dlaczego w zwykłej rozmowie, to bardzo frapujące. Zwykła rozmowa, jaką przeprowadza wielu ludzi na co dzień, co dzień i jutro.

Doza pewności siebie. Tego mi brakuje właśnie, stłamszona przez ojca gdy uczył mnie za małego matematyki. Jego krzyk, głos, odzywki – nie wiesz? Jak kurwa nie wiesz. Przecież wiesz. Debilu czego nie mówisz jak wiesz. Zostało mi to do tej pory. Stłamsił mnie psychicznie, nawet jak wiedziałem dobrą liczbę, podawałem błędną, bo nie to że nie byłem pewien dobrej odpowiedzi, a tego że ją podważy i że źle to złą podawałem i krzyk – nie wiesz, jak nie wiesz….

Ojciec ma mój raka. A raczej miał. Wycięli mu chorobę, paskudną cywilizacyjną chorobę. Czy wiecie, że nie rozmawiałem z nim na ten temat, czy myślicie że zapytałem się chociaż raz jak się czuję, czy sądzicie że zapytałem się jak mu pomóc? Nie, ani razu. Zabrakło mi odwagi. Strach przed tym że może umrzeć, że nas zostawi z długami, że zostaniemy bez pieniędzy za sprzedane mieszkanie. Bóg mnie z tego rozliczy. Być może powinienem napisać co u mnie się dziś stało, co robiłem i jak się czułem. Opisać moją drogę, jak wracałem do domu, że spotkałem dwa gołębie, opisać jaka przygoda mnie spotkała z tramwajem który zerwał trakcję swoim pantografem .Ale nie, nie nie napiszę, ja chcę zostać po prostu pisarzem. Tym, którym marzenie zabrało alkohol, dzieckiem którym byłem w wieku siedemnastu lat i nauczycielka powiedziała mi, pisz pisz bo dużo złości jest w tobie. Jak się przyznasz przed samym sobą, to będziesz wolny. A ja chcę być wolny, chcę wrócić do początku, zacząć od zera. Pani profesor, mój tata jest alkoholikiem. Napisałem o tym pracę, czy mogę już dorosnąć? Złość.

3- Retrospekcja

Na schizofrenię choruję od 2014 roku. Zaczęło się od głosów osób które nie były koło mnie, a jednak je słyszałem. Siedziałem w domu i wydawało się że pod oknami stoi i krzyczy moja dziewczyna. Głos jej był wyraźny komentował moje zachowanie, a wtedy siedziałem w pokoju który znajdował się na pierwszym piętrze…. Byłem pewien że chce mnie zniszczyć, za to że się z nią nie przespałem, że bałem się podejść do niej, bo co chwila przypominały mi się jakieś zdarzenia które towarzyszyły naszej relacji. Objawy wytwórcze pokonały mnie całego, poddałem im się łatwo. A wcześniej jeszcze była mania. Że jestem przystojny, mogę być z jaką dziewczyną chcę, byłem wręcz ordynarny w patrzeniu się na kobiety, wodząc je wzrokiem. Nigdy wcześniej nie miałem tyle numerów telefonu od kobiet. Nigdy z nich także nie skorzystałem. Od niedawna również biorę z powrotem leki. Nie chce kusić losu. Ale, schizofrenią jakoś za bardzo się nie interesowałem, jakoś mnie wchodziłem w szczegóły, nie było to dla mnie jakimś polotem, bym analizował i nazywał poszczególne zachowania. Była bo była, jest to jest. Nie analizuję już każdego zdania, nie interesuje mnie skąd się wzięła. Może dlatego tak nie jestem za bardzo lubiany przez innych chorych, którzy na wskroś żyją tą chorobą na co dzień. Pracuję normalnie, zarabiam, spłacam długi. Bardziej mnie długi dobijają, niż sama choroba – może to też przez nią w nie popadłem. Nie lubię się nad tym zastanawiać. Chcę się starać o rentę. Pytałem się ludzi, jak się rentę załatwia, to ostałem zero odpowiedzi. Taka jest pomoc i troska innych chorych, oraz jedność chorych na schizofrenię. Szczerze – to boli do tej pory, jak sobie pomyślę co zrobiłem, a co i jak ona się zachowywała wobec mnie.

Lubię czytać. Chłonę dzienniki i reportaże. Lubię pisać bloga, choć teksty czasem wychodzą niepoprawnie stylistycznie i ortograficznie, gramatycznie? Lubię to.

4- Małe szczęścia

W szpitalu byłem cztery miesiące. Były w nim lepsze i gorsze momenty. Na sam koniec spotykałem nieżyczliwych mi ludzi, którzy na wszelki możliwy sposób starali się utrudnić mi życie. Po pobycie na oddziale całodobowym miałem miesięczną przerwę. Przez ten miesiąc pracowałem. Po miesiącu trafiłem na kontynuację leczenia na oddział dzienny. Tam spotkałem naprawdę fajnych ludzi. Którzy mieli podobne problemy co ja, rozumieli mnie i dawali wsparcie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i graliśmy w karty. Zwiedzaliśmy galerię, wystawy, miasto. Dowiadywałem się jak ważna jest higiena psychiczna. By nie dawać się pożreć całkowicie chorobie.

Gdy trafiłem na oddział dzienny, miałem do spłacenia sześć tysięcy zł. Dzisiaj mam rok 2019 i mam do spłacenia siedemnaści tysięcy zł. Gdzie lekarze popełnili błąd? Czy to ja, nie potrafię żyć bez pieniędzy, nigdy ich nie dostawałem, słyszałem tylko „nie ma pieniędzy”, kieszonkowego też nie dostawałem. Z pieniędzmi w kieszeni czuje się wartościowszy, zawsze mogę coś kupić by pokazać, że mnie stać jest na to czy tamto. Poprawić sobie humor. To już podchodzi pod uzależnienie. Bym jeszcze coś kupował wartościowego, a ja wydawałem na pierdoły, dyrdymały. Brakuje mi tylko książek, na te to mogę wydawać i wydawać. Na ile to była mania i jest, na ile uzależnienie, na ile choroba zwana dalej schizofrenią? Nie jestem pewien tego, ale wiem że bez pozytywnego nastawienia, zmiany na lepsze tego nastawienia jakie mam teraz nie osiągnę wiele bez tego. To jest coś co siedzi we mnie i tyle lat, przecież mogłem je zmienić a ja wciąż ślęczałem w rozgrzebywaniu przeszłości, taplaniu się w błocie, rozdrapywaniu ran i analizowaniu. Tylko po co? Po to by sobie wciąż dokopywać? Nie na tym ma życie polegać, by się samemu ranić i nie dopuszczać do szczęścia swojej osoby.