„Szukając siebie” – to świat poetycki naszego użytkownika o nicku: dany.
Zanurz się czytelniku, w tym pięknym świecie i również odszukaj siebie….
Zmruż oczy
Włącz myślach pozytyw, małe i wielkie marzenie
z łódką związane. Odnajdź w duszy motyw.
Włącz też swe serce i jego jedne małe wspomnienie.
Bądź turystą (-ką) we własnym mieście.
Zacznij kochać i czuć to miasto wreszcie,
na skórze, na palcach dłoni tych i sercu.
Poczuj moc doznania i odczucia jego,
kroków, oddechu, mrugnięcia przed oczami twymi.
Jednej chwili jak stop – klatki, wklejanej do albumu…
Tego co poznasz nikt ci nie zabierze,
w sercu twym pozostanie wiecznie,
jak sekunda, jak iskra, jak płomień…
Za twą szczodrość wszystko ci odda.
Swoją krew i swoje łzy i ciepły oddech na sercu.
Byś tylko zechciał (-ła) ją kochać.
Bądź dumny (-na) z niej, bo ci życie dała,
odrzucona, niekochana przez lata.
Lecz dziś do życia się budzi.
Czym szybciej, czym mocniej.
Kochają ją nim jej płomień się ostudzi…
Ognisko rozpal w sercu gorące.
Poczuj magię fabryk stuletnich,
z czerwonej jak krew cegły,
kamienic eklektycznych, łódzkiej secesji.
Znajdź w sercu nutkę, która ją nakreśli.
Odnajdź jej rytm i melodię,
a wynagrodzi ci ona szczodrze.
Zobacz swoje Muzeum Miasta Łodzi.
Swój Stary Cmentarz na Ogrodowej
i Bracką i swój Plac Wolności.
Księży Młyn i pałace i wille i Beczki.
Zakochaj się w niej bez reszty.
I każdy krok będzie jak oddech i twój i miasta.
A twe skojarzenia zmień, odnajdź nowe,
przynajmniej w swym sercu, w myślach.
(…) Chwila jedna, magiczna, jak iskierka zgasła…
//2008-03-20
Przed północą
Zginęła dzisiaj jak na Pawiaku, łódzka remiza z Sienkiewicza,
ogarnięta zmrokiem konała przy niestałym świetle księżyca.
W zimny wrześniowy wieczór z deszczem oddała duszę swą.
Do nieba zabytków, których już nie ma z nami, a ziemi tej była krwią.
Przesiąknięta żalem, z płaczem się nosiła, błagała, oparcia długi czas szukała,
na koniec gdy przyszło jej umrzeć nic nie mówiła, pogodzona ze swym losem godnie milczała.
Zgraja morderców od kilku dni na nią łapska zasadzała, w niej ofiarę upatrzyła,
nie była dla niej ratunku, łódzka urzędnicza maść, ręce jak Piłat od wyroku obmyła.
Ginęła w samotności oddzielona od reszty świata śmierci linią,
za życia gdy światłe było, siłą skazana na stanie się padliną.
Odeszła, lecz pamięć pozostanie i na chodniku (choćby ze zniczy) szeroka blizna się pojawi,
a dzisiaj krew spływająca rynsztokiem, gorąca, być może mordercę jeszcze zdławi.
//2009-09-28
Szkoła uczuć
Zakochać się ponownie,
lecz pierwszy raz,
tak naprawdę.
Poczuć ukłucie w serce,
lekkie uderzenie.
(Jak) Powiew wiatru
jak przy uzdrowieniu.
Wiedzieć co to znaczy kochać.
Poznać uczucie od podszewki,
dogłębnie nie jak z podręcznika.
Zachować tajemnicę.
(Otwierać serce)
(Pomachać dłonią na pożegnanie)
Pocałować sercem.
Ogrzać dłonie.
Przytulić do siebie.
Tęsknić za nieznanym.
Znanym tylko z filmów.
Piosenek o miłości,
od niedawna z listu.
//2014
Raz, dwa, trzy
Patrzeć ślepo w blady punkt.
Nic nie czuć…
Zapomnieć, dać ulgę.
Zagubić się w dążeniu.
Zatrzymać w oddali.
Złapać promień nadziei,
który i tak po chwili gaśnie.
Budować na piasku…
Tonąć w Morzu Czerwonym,
na rozkaz Boga.
Obwiniać, rozżalać, odpierwiastkować
marzenia.
Zbaczać z drogi.
Wylawirować.
Odgrażać, odnosić się wrogo.
Konsumować.
Kostiumologię studiować,
w życiu markierowac.
Pytania zadawać.
Barykadować serce.
Włócznią serce przebijać.
Nie żałować
Dwie twarze malować
nieprzerwanie.
Kończyć, w raz zaczynać.
//2014-10-24
Gdzieś daleko…
Gdzieś daleko wypływam,
oddalam się, zapominam się.
Gubię się pośród ulic,
błąkam się, odnajduję się…
Powoli przebiegam spiesznie.
Zastanawiam się czy serce
mocniej zabije?
Czy zabije szczerze?
Czy pogodzone z Ja, ze sobą.
Powiew wiatru…
Czy zapamiętany?
Pewnie tak – tym wierszem –
Prozy smakiem.
Bo niewiele liryki on wnosi…
Złudna pamięć i wspomnienia zatarte,
zapomniane, skasowane,
sformatowane, przekreślone…
Przeżegnane przez Boga.
Czy uzdrowione? Nie wiem.
Wciąż za siebie się oglądam.
//2014
Czy wrócisz?
Czy wróci wena?
Czy wrócą sny na jawie?
I myśli wolne ptaka niebieskiego?
Mam w pamięci chwile bezwonne,
bezszelestnie zapisałem je w pamięci,
lecz dziś niewiele z nich zostało.
Dziura w duszy mniej krwawi.
Zapełniona, zaśmiecana, oczyszczona…
Zmodyfikowana, zapełniana Bogiem, czynem człowieczym.
Odnajduję zagubioną drogę,
choć lęki ciągle są wytarte.
Odsłaniam żaluzje mojego serca.
Bolą pamięcią krzywd sobie i innym zadane.
Jak się obudzę, jak śnię, jak zasypiam tego nie zdradzę.
Choć sekretem moim F51.
//2014
Nie wróci…
Uleczyć wspomnienia,
zakurzyć pamięć.
Wyrwać z kalendarza
kartkę już nieaktualną.
Nie wracać, nie opłakiwać.
Już było.
Nie wróci po raz drugi.
Umarło, zginęło.
Strawił ogień niepamięci.
Dotykać balsamem,
gładzić, rozcierać.
Nie przesłodzić herbaty.
//2014
Jaka…
Jaka moja wiara?
Czy prosta jest szczera?
Czy interesowna?
Sprzedana, zakupiona?
Hurt, detal?
Tabletka połknięta.
Na ból duszy nie pomoże.
Ciężka głowa.
Wyczerpanie, zawiedzenie.
Okratowanie.
Brak wejrzenia w przyszłość.
Test Filipa na horyzoncie…
Zapomoga ducha.
Odpychacz rozwiązaniem.
Zwymiotować grzech.
Wyzbyć się zła.
Postawić na krzyż.
Prawdę w sercu mieć.
Być sercem szczerym.
Wzbić się ponad sztukę
i sztuczność.
Nie grać, uznać przed Bogiem.
Nie być niczyim nałogiem.
Spowiadać się.
Nie zakłamywać miłosierdziem.
//2014
Nagrać ostatnią wiadomość
Słuchać, słyszeć, nagrać ostatnią
wiadomość na sekretarce.
Napisać testament…
Martwić się, tęsknić, przytulić
Oglądać film, przewijać taśmę,
czytać napisy
Nazywać się, nadawać nazwy
Poznać znaczenie własnego imienia
Liczyć, kalkulować (zrobić manko)
Zamknąć saldo
Widzieć, wierzyć, uwierzyć
na słowo
Urodzić się, umierać
Urodzić się ponownie
Napisać wiersz, przeczytać
zrozumieć go.
//2009-05-03
Mam przyjaciela
Przyjaciel słów.
Rozwijania nici rozmowy.
Wytłumaczalny.
Przeobiektywny/Subiektywny.
Emocjonalny.
Moment jak granat.
Docierający do serca.
Tłumaczący rozumowi.
Nie pojmujący.
Drążący niepotrzebnie.
Szukający.
Czy szokujący?!
Ładnie się ubiera.
Psycholog tłumu i jednej osoby (duszy).
Ogładny.
Ociepli słowem.
Ciśnienie na oczach sprowadzi.
//2015-03-22
Na nowo
Zakochać się, nie udawać,
poznać, postrzegać.
Przestrzegać, strzec serca swego.
Dotykać…
Lampionem wypuszczać w niebo marzenia.
Toastem, chlebem i solą przywitać.
Przyzwoicie się zachować.
Odtajać, drzwi otworzyć na oścież szeroko.
Zawęzić, wymierzyć,
na wiarę przyjąć sny zza kurtyny.
Wolność za którą się płaci podwójnie choćby
żałować chciał człowiek.
Deja vu co jakiś czas odczuwam, jakbym czytał w myślach zegarka…
Swoją miarą liczył, odejmował, dodawał…
Presja otoczenia…
To jakby powiedzieć:
dzień dobry, do widzenia, dobranoc na kursach zza lustra…
//2017-09-12
Słońcem
Serce me ucieka, gonię je,
przez palce zranione uczucie przecieka.
Darem jest jego ofiara zelżywości,
starte na proch, ofiarowane za miłość,
bezinteresowną, egoizmowi przeciwną.
Doskonale prawdziwa, zarysowana, podkreślona.
Zbudowana na skale miłosierdzia.
Jego oczy widzą wyraźne oblicze mego jestestwa,
ale także i martwicę.
Smak i zapach uczuć jak kawa ulotna
czekająca na dziewicę.
Chwilą jest kamyk rzucony kaczką na wodzie
jak i miłość, która przychodzi nagle,
nie poddając się modzie.
Jeśli przetrwa, to będzie prawdziwa,
jeśli zgaśnie przepaloną żarówką,
nie przyniesie żniwa.
//2017-10-06
W starym stylu
Śnił mi się dzisiaj w nocy śnieg biały,
puchem ślady łódzkich pokrył budów,
w raz chciałbym poznać ich potencjał cały
i to czy nowa EC1 stanie się jedną z cudów.
Niech Fabryczna swoje podwoje otworzy,
Kaliska nową twarzą słoików przywita,
zza miedzy: Sieradza, Łasku czy Zduńskiej Woli,
czy inaczej niż dzisiaj do Łodzi przyjedzie stolica.
„Na Kilińskiego się w Łodzi spotkajmy”,
pod dawną Resursą, w otoczeniu wieżowców,
takie hasło nowej rewitalizacji,
nie pustosłowia głodnych pijarowców.
Łódź naszym domem niezależnie od Expo,
na Piotrkowskiej poezja, śpiew i muzyka,
naszym smakołykiem neapolitana z Presto,
ktoś powie: jaka w tym jest klasyka?
Ulica Moniuszki, we tle wieże z Traugutta,
na Roosevelta kościół Jezuitów ceglany,
nie raz spod Centralu na Plac Wolności z buta,
Łódź – nasza matka, a wiadomo, najlepiej u mamy.
//2017-11-09
Pamiętnikiem pisane
Z pamięci czytam twoją twarz niejednego lica zakochanie,
to pierwszy dotyk, pocałunek, tam serca mego migotanie…
zazdrośnie mijające życie na billingach zdjęć oddawane,
portrety czarno białe, z Twymi niebieskimi oczami zawsze związane…
gdzieś zagubiłem po drodze niejedną uczucia kartę,
nigdy więcej nieśmiało wierszem napisane…
teraz na filmie wspomnień czar w jego zamianie,
czy wiedziałbym kiedyś, że dzisiaj to się stanie…
//2019-01-30
Nie będzie rewolucji…
Na wieczność Miastu Łodzi.
Kolejna kamienica na Rewolucji poległa dziś w świetle wrześniowego słońca,
jej koniec jako ruiny miał jej dać nowy dar życia – początek rewitalizacji.
Urzędnicza propaganda chciała ją ratować, nie doczekała ona jednak robót końca…
Stropy niewytrzymały ciężaru naporu, zacisnęła się pętla szyi degradacji.
Runęła bez krzyku, reszty dopełniła rozbiórka wykonana na żądanie.
Z duszą na ramieniu teraz na pewną fabrykę z Wólczańskiej patrzę…
Czy upadnie i ona, jak zatrzymanie autobusu wywołane alarmem?
Czy będzie jakaś ekspertyza rozmiaru tragedii? Zastanawiam się ukradkiem..
//2019-09-07
Credo
Błądzę, szukam prawdy o sobie.
Kim jestem.
Kim byłem.
Kim się stanę.
Ona jest we mnie.
We wnętrzu mojej duszy.
//2002
W hołdzie poezji
Ktoś mógłby pomyśleć, że
tak prosto jest napisać wiersz.
Lecz rzecz w tym
żeby to zrobić,
nie zatracając siebie,
wyrazić subiektywny,
lub obiektywny sąd.
Mieć własny styl,
odrzucić wszelkie granice.
Można:
OPISAĆ COŚ.
NAKREŚLIĆ WSPOMNIENIA.
WYLAĆ GORZKIE ŻALE.
WYRAZIĆ UCZUCIE.
Można pisać dla innych,
dla siebie
– dla własnego ja.
Opisać wszystko.
Nie znając umiaru.
Ponieważ.
Nie ma piękniejszej rzeczy niż
Zapisana
Kartka
Papieru.
//2003
Miłość
Uczucie doskonałe.
Wielkie niedojrzałe.
Jak światełko w tunelu.
Odpowiedź na pytanie.
Proszę i dziękuję.
Nigdy nie wiesz kiedy może się zjawić,
a gdy stanie na twojej drodze.
Nie opieraj się, nie walcz,
bo miłość silniejsza jest
i przetrwać potrafi głęboko ukryta.
Nigdy nie wiesz kiedy może cię zranić.
Bo gdzie podziewa się struna cierpienia.
Tam jest i Ona.
Gdyż bez bólu nie ma prawdziwej miłości.
Nie ma też przy tym prawdziwej radości.
Z bycia razem.
Nie ma też życia, które z miłości powstało.
Więc wpierw się nam zakochać trzeba,
ażeby poznać słodyczy cierpienia.
//14.02.2001
Dla Karoliny K.
Każdy kogoś potrzebuje
Każdy kogoś potrzebuje.
By go poznać.
Pokochać, pocieszyć, przytulić się.
Wytłumaczyć, wybaczyć.
Powiedzieć dwa słowa, które brzmią:
Kocham Cię.
//Wrzesień 2001
Taniec
Bez słów, bez gry.
Bez niczego.
Zatańcz ze mną.
Ale nie patrz mi w oczy.
One i tak nic nie mówią.
Są zimne jak lód.
Bez oczekiwań…
Niczego nie pragnę,
nie chcę od Ciebie.
Mój dotyk będzie beznamiętny.
Twój mi obojętny.
Nie będę zwracał uwagi.
Będę myślami o milę stąd.
Proszę Cię po prostu o taniec.
//Wrzesień 2001
Życie to paradoks
Życie to paradoks.
Raz wszystko jest O.K.
Drugi raz wydaje się,
że nie ma odwrotu.
Szukasz wyjścia…
Nie zawsze dobrego.
Nie wiedząc co i gdzie masz uczynić?
Błądzisz w ciemności.
Zapominając o co tak naprawdę ci chodziło.
Nie wiesz już gdzie jesteś więc zamknij oczy.
I odpłyń.
//Wrzesień 2001
Pożegnanie
Wczoraj pożegnałem się z Tobą.
Na zawsze…
Cicho i nieodwracalnie.
Wszystkie spędzone razem chwile
odeszły w zapomnienie.
Nie wiem już jak się nazywasz.
Nie wiem kim jesteś,
kim byłaś dla mnie.
Nie ma Cię już w moim sercu.
Czuję Cię tylko w koniuszkach palców
gdy przypomnę sobie jak dotykałem twojej twarzy.
//Wrzesień 2001
Miłość to problemy
Nie zmusisz drugiego człowieka do miłości.
Miłość nie wybiera pory, miejsca, czasu.
Przychodzi jak zimny deszcz
i spada na człowieka niespodziewanie.
Na miłość najlepszym parasolem jest –
Obojętność.
Nie kochaj na siłę,
Bo ranisz innych.
Nie bądź przesadny w udowadnianiu
swoich uczuć.
Żyj z dala od miłości.
Gdyż miłość to problemy…
//Wrzesień 2001
Koniec
Kiedy patrzę na Ciebie wyobrażam sobie,
że jesteśmy znów razem,
że wszystko będzie takie jak dawniej.
Jednak widzę wtedy że jest to niemożliwe.
Twe zamglone oczy niewzruszenie mówią,
same za siebie.
Nie mam o czym marzyć…
Wyrzuciłaś mnie ze swego serca,
a moje uczucia podeptałaś.
Wiem jedno.
Zapamiętasz chociaż te chwile,
w których śmialiśmy się i płakaliśmy razem.
Na pewno.
//Wrzesień 2001
Poeta?
Choć uważają mnie za poetę,
to nie mam romantycznej duszy.
Nie mam we mnie liryzmu,
moje słowo nikogo nie wzruszy.
Nie skruszy serc Waszych.
Nie zmusi do zatrzymania.
Na moment, na chwilę.
Do marzeń nie przywoła,
do snów, które są cieniami nocy:
wiecznej, cichej, bezkresnej.
Pięknej, oświetlonej jedynie księżyca blaskiem.
Moje rymy na nic się zdadzą.
Będą tylko piaskiem na pustyni,
przenoszonym z miejsca na miejsce.
Nie wywołają płaczu, nie wywołają śmiechu.
Czemuż więc obarczają mnie rolą,
rolą poety – marzyciela, który poezją niczym solą,
pokrywa rany.
W Zapisanej Kartce Papieru widzi piękno.
Odbicie swojego Ja – swojego Ego.
Stawia nieustannie pytania dlaczego?
Błądzi pośród posągów kamiennych,
nie zauważających siebie nawzajem,
dźwięku, zapachu, dotyku…
Niezdolnych pojąć, że życie jest chwilą,
która mija bezpowrotnie.
Musimy zwolnić tempo, zamknąć oczy,
by poczuć się naprawdę wolni.
Czy ja jestem wolny? Nie wiem.
Mam wrażenie że nie.
Czy moja poezja jest wolna?
Kto wie…
//2003
Dusza samotności (Wołanie o pomoc)
Żyję w samotności –
Samotności duszy
Jestem sam, bo chcę
być sam, boję się normalności.
Wychowałem się bez miłości.
To teraz sobie bez niej poradzę.
Nie oczekuję by mnie ktoś pokochał.
By komuś na mnie zależało.
Nauczyłem się nie patrzeć na szczęście innych.
Obojętność stała się mną,
ja stałem się obojętnością.
Nie chcę się otwierać,
bo to rodziłoby ze sobą problemy,
stałbym się bezbronny, nagi…
Byłbym jak otwarta książka,
którą każdy może przeczytać.
Może jednak wtedy byłbym naprawdę sobą…
A nie pancerzem skrywającym kwiat –
kwiat róży.
//2002
Egipt
Mój własny Egipt.
Tak daleko i blisko.
Tajemniczy…
Me marzenia –
niespełnione.
Zagadki –
nierozwiązane.
Miejsca –
niepoznanie.
Te widoki…
Widzę twarz Sfinksa,
okrytą cieniem.
To dopiero wschód słońca.
Lekki wiatr rozwiał mi włosy.
Patrzę dalej.
Nad horyzontem widać piramidy.
Kształtne, niemal identyczne.
Mijam je przechodząc przez kanion.
Temperatura rośnie…
Piasek pustyni wydaje się nie kończyć.
Po drodze znajduję studnię –
Wyschnięta.
Kieruję się na południe.
Docieram do oazy.
Widać palmy.
Dalej spad, urwisko.
Schodzę ostrożnie, odwracam się.
Widzę jaskinię.
Wąskie zagłębienie, podobne do innych.
Wyrzeźbione siłami natury.
Wypływa z niej strumień zachęcająco…
Oglądam je i podziwiam, nie ryzykuję jednak wejścia.
Wracam do punktu zejścia.
Widzę dwie drogi.
Wybieram lewą.
Powierzchnia gładka.
Zupełnie inna niż zarost na mojej nieogolonej twarzy.
Idę dalej.
Mijam górkę.
Naglę burza piaskowa zasłania mi widok.
Brnę na oślep.
Przeszła.
Przecieram oczy.
Widzę szczyt.
To już koniec mej wędrówki.
Wspinam się…
Gdy go zdobyłem nagle świat zawirował…
Góra się poruszyła, ja się obudziłem.
Ale Egipt nie zniknął.
Bo moim Egiptem.
Byłaś Ty.
//Marzec 2003
Życie i śmierć
To dwa przeciwieństwa.
Jedno kończy się tam
gdzie drugie się zaczyna.
Życie ma to do siebie,
że może być różne,
a śmierć będzie zawsze spełnieniem.
Ukojeniem wszystkich jego trudów.
Ona czeka na każdego.
Nie ważne jakiej jest się rasy, wyznania.
Jakie się ma przekonania
i podejście do życia.
Stoi na przystanku z tytułem –
Otchłań.
Nazwa bardzo odległa i jakże
tajemnicza i prosta zarazem.
Jak słowo śmierć.
Nie ma od niej odwrotu.
Nie ma na nią lekarstwa.
Jest ostateczną rzeczą na Ziemi.
//2000
Po prostu zapomnieć…
Życie mnie nie kocha,
ja nie kocham już życia.
Jak bardzo chciałbym teraz
znaleźć się w niebie,
u boku mieć ciebie
i moich przyjaciół, których nie mam…
Nie myśleć o niczym,
nie mieć problemów,
nie martwić się o nic.
Po prostu zapomnieć.
Chciałbym się kiedyś zrozumieć…
i coś na pamięć umieć…
Pięknego, słodkiego, niepowtarzalnego.
Czy wytrwam w tym egoistycznym świecie?
Może się tego nigdy nie dowiecie,
ale przecież ja sam też jestem egoistą.
Więc co mam ze sobą począć?
Jak się zachować, jak się zmienić?
Swoje życie odmienić.
Nie mam pojęcia.
Jestem marnym pyłem miotanym przez
chłodne wiatry po wszystkich stronach świata.
Może moja dusza wreszcie się przekona.
Chciałbym się zatrzymać, poznać inny życia smak.
Kiedy ja coś zrozumiem…
Postawię na szali swoje życie?
Dalej nie pójdę.
Czy coś przerwę, czy coś zacznę?
//Marzec 2002
Urodziłem się dzieckiem…
Urodziłem się dzieckiem.
Z marzeniami, miłością.
Z wiarą…
Z wiekiem obojętniałem.
Stałem się trupem.
Żywy i martwy.
Jestem tylko cieniem człowieka,
którym byłem kiedyś.
Z każdym dniem umieram coraz bardziej.
Coraz szybciej.
Nie mając celu, odrzucając miłość innych.
Dawno bez ojca, od niedawna bez matki,
z siostrą, której nie potrafię zrozumieć.
Nie chcę zrozumieć.
Nie potrafię kochać.
Nie chcę kochać.
Żyję…
Z przyjaciółmi,
którzy nie są moimi przyjaciółmi.
Ze sobą –
Z kimś obcym, którego też,
a może przede wszystkim,
nie rozumiem.
Błądząc każdego ranka i szukając
miejsca w życiu.
Z nadzieją, że coś się wreszcie zmieni.
Użalając się nad sobą,
ale nie płacząc.
Gdyż byłoby to sztuczne…
//2002
Ikar
Wznosił się jak ptak – wysoko
Patrzył z góry, z głową jakby
Odwróconą w stronę światła
Szukał w nim czegoś, lecz
Tego nie odnalazł. Raz po
Raz bił się w piersi żałując
Straconej miłości, która byłą
Jego jedyną nadzieją, pociechą
Wszystkim co miał, teraz nie
Ma nawet pocałunku na pożegnanie.
//1999
Afirmacja życia
Życie jest piękne…
Piękna pogoda za oknem.
Ten rzęsisty deszcz pobudza do życia…
Szaro i mglisto…
aż chce się płakać.
Drzewa są zielone.
a niebo niebieskie, lecz dopiero
gdy się rozpogodzi.
Kiedy chmury rozejdą się do domów.
i spokojnie wypiją kolejną herbatę
grzejąc nogi przy kominku.
Życie może być piękne…
//2002
Moje wiersze
Moje wiersze to marzenia.
Odrzucane z wielkim „nie”.
Nic im nie da ratunku.
Nawet jeśli zrozumiesz je.
//1998
Żyjąc z dnia na dzień
Żyjąc z dnia na dzień.
Zamykając się w świecie niespełnionych marzeń…
Idę przez życie pod prąd.
Bez wiary, bez miłości, która jest obowiązkiem.
Grając różne role.
Dostosowując się do sytuacji.
Bez własnego zdania.
Zbyt dużo myśli, za dużo zastanawiania…
Za mało entuzjazmu.
Zapatrzony na to co było,
żyjący przeszłością.
Bez zasad, zamknięty w sobie.
Bez z uczuć.
Bez nadziei…
//2002
Róża
Kwiat piękności.
Krwi.
Cierpienia.
Czerwieni.
Afrodyzjak.
Kochanka.
Czuła.
Delikatna.
Niewinna.
Tajemnicza.
Nieodgadniona.
Jak każda kobieta…
//2003
Bez zastanowienia
Nie myśl
nad tym co robisz,
nad tym co zrobisz.
To jest zbędne.
Rób to co chcesz i
nie myśl o konsekwencjach.
Czuj się młody duchem,
a wszystko będzie proste.
Nie oczekuj wiele od życia.
Nie oczekuj wiele od innych.
Bądź sobą
i olej to.
//2001
Zmiany
Nadchodzące zmiany.
Kto by pomyślał, że przyjdą…
Chociaż są właściwie częścią
naszego życia.
Są nieuniknione, nieuchronne,
nie uciekniemy przed nimi.
Zmiany dotyczą nas samych,
innych dookoła.
Wszystko się zmienia
Za niektóre zmiany trzeba płacić.
Trzeba się zmieniać.
By nie pozostać w tyle.
//2002
Przyjaźń
Przyjaźń jest wielką siłą,
na całe życie pisaną.
Czasem wydaje się chwilą,
nie do końca poznaną.
//2003
Myśli
Nic nie jest dziełem przypadku.
Nie istnieje także przeznaczenie.
Świat i jego przywileje należą do ciebie.
To ty decydujesz co w danej chwili zrobisz,
ze swoim życiem.
Czy pokierujesz je na właściwe tory?
Czy skręcisz, co chwila odwracając się za siebie?
Życie potrafi być brutalne…
Ludzie potrafią być brutalni!
Nie znają umiaru , nie są tolerancyjni.
Czują się wyżsi i emanuje z nich pycha.
Możesz wpływać na innych,
bliskich i dalekich twojemu sercu.
Jeśli nauczysz się podążać przez życie z sercem
i rozumem, to wtedy może będzie ci łatwiej.
Część ciebie może mówić za mało…
Serce i rozum to nie to samo…
Jedno mówi to, a drugie coś innego.
Zazwyczaj się nie zgadzają.
Mają różne kierunki myślenia .
Są przeciwieństwem.
Wybór nie jest prosty.
Czasami nie zastanawiamy się nad wyborem…
//2000
Wiosna
Wiosno, jesteś zapachem kwiatów,
niesiesz nam radość śpiewem ptaków.
Chłodniejszym dniem rozpalasz nas.
Jesteśmy szczęśliwi cały czas.
Jesteś najlepszą porą roku…
…do rozmyślania.
Doprowadzasz nas często…
…do zakochania.
//1997
Rozmowa
Nic nie pomaga bardziej jak rozmowa.
Proste słowa…
Które znaczą wiele.
Znaczą tyle, co znaczą przyjaciele.
Płynące prosto z serca, z duszy.
Ich siłą nawet kamień skruszy.
Pokona każdą przeszkodę,
jest jak miecz co przebija zbroję.
//2003
Tango
Nigdy nie przestanę marzyć.
Nigdy nie przestanę śnić.
Nigdy nie zejdę na ziemię.
Będę tańczył w obłokach.
Razem z tobą.
Tango zakochanych.
Namiętnie czule, drapieżnie i dziko.
Tylko z tobą chcę zatańczyć w przestworzach.
//Maj 2003
Zapomniałem
Próbowałem zapomnieć.
Chciałem zapomnieć.
Im szybciej tym lepiej.
By mniej bolało…
Wyrzuciłem Cię z mej pamięci.
Nie mam złudzeń.
Nie będziemy razem.
Wybrałaś ostatecznie…
Muszę się z tym pogodzić.
Nie zależy mi już, byś powiedziała
mi smutną prawdę o twoim wyborze.
Prosto w oczy.
Przecież wiem jaka jest odpowiedź.
Zapamiętałem twoje spojrzenie (oczy)
i Twój uśmiech.
Wystarczą mi one…
Ty…
Tylko w mojej pamięci,
głęboko w podświadomości
i nigdzie więcej.
//23.07.2003
Pocieszenie
Słowa otuchy.
Przytulenie, silny ucisk dłoni.
Od przyjaciela,
od bliskiej osoby,
waszej drugiej połowy…
Powiedzenie: będzie lepiej,
że zależy wam na osobie ukochanej,
że nie chcecie jej widzieć smutnej i załamanej.
Kilka zdań których wartość jest bezcenna;
i jednocześnie nie przeceniona.
Szczera rozmowa, która pozwala na
wyżalenie, wypłakanie.
Potrzeba wylania tego co leży na sercu
jest naprawdę wielka.
Takie ma zadanie.
Razem ze słowami z oczu wypływają łzy.
Są to łzy żalu i smutku.
Z czasem stają się łzami pocieszenia.
Swoistym dziękuję za bycie przy kimś, za rady.
To łzy ulgi…
Siła, moc pocieszenia
pozwala kruszy mury obojętności
Jest wielka jak uczucie, przyjaźń.
Jest lekiem na płaczącą duszę.
Jego celem jest ponowne odkrycie radości.
//8/9.11.2003
Wiara – niewiara
Nie wierzę w to co widzę.
Nie wierzę w to co słyszę.
Nie wierzę w to co czuję.
Nie wierzę w to co smakuję.
Nie wierzę w to co dotykam.
Nie wierzę w to co w sercu mam.
Nie wierzę sobie.
Nie wierzę tobie
Nie wierzę…
Niewiara jest moją siłą.
Wierzę w to co widzę.
Wierzę w to co słyszę.
Wierzę w to co czuję.
Wierzę w to co smakuję.
Wierzę w to co dotykam
Wierzę w to co w sercu mam.
Wierzę sobie.
Wierzę tobie.
Wierzę…
Wiara jest moją siłą.
//23.01.2004
Tajemnica
Sekret.
Coś skrywanego w duszy głęboko.
Coś z głębin ciemnego oceanu,
z Atlantydy.
Ciężka kropla,
źrenica pośród pierścienia.
Czarny punkt.
Sekretny list…
Część twojego serca, duszy, istnienia,
nie wołająca o pomoc,
nie chcąca wypłynąć na powierzchnię.
Pamiętnik,
twój i mój,
na kłódeczkę zamknięty.
Ukryty przed światem,
przed oczami innych.
Żądny odkrycia, ukradzenia tajemnicy.
Każdy z nas go ma i sam nim jest.
Zdradzony czy nie…
Jak z ballad piękna nimfa mieszkająca
w odmętach jeziora.
//28.01.2004
Ja…
Dziewiętnaście lat niespełna.
Ja…
We wspomnieniach
Ja…
W – „Marzeniach”
Ja –
„Z głębin Atlantydy”
Ja –
Pośród fal.
Czy to sen?
Ja – prawdziwy czy nie…
//21.03.2004
Samotność
Poczucie bezsensownej pustki…
Nicość, obojętność, marazm…
Brak uczucia miłości…
Brak poczucia bezpieczeństwa…
Brak celu w życiu…
Poczucie niepotrzebności…
Uczucie rozdzierające serce…
Beznadziejna.
Niewierna.
Niemiłosierna.
Po prostu samotność.
Karmię się każdym szarym dniem,
każdą chwilą, którą życiu uda mi się ukraść –
jak cukierka z ulicznego straganu.
I uciekam czym prędzej, jak najdalej od miejsca przestępstwa.
Po czym już w bezpiecznej odległości spożywam go, konsumuję.
Rozmyślam nad chwilą triumfu, pyrrusowego zwycięstwa,
i nad tym ile jeszcze takich „cukierków” będę musiał ukraść…
i czy kiedyś już nie będę musiał ich zabierać…
…by być przez moment szczęśliwy
//01.04.2004
W hołdzie mej ojczyźnie
Ojczyzno Polsko –
Moja Matko.
Oddaje Tobie wszystko
co mam,
co jestem w stanie Ci dać.
Oddaje hołd Twojej historii,
ludziom którzy Ciebie kształtowali
i którzy za Ciebie umarli…
Polsko! Słowa hymnu na moich ustach:
„Jeszcze Polska nie zginęła”… –
Mazurek Dąbrowskiego.
Jestem Polakiem i dumny z tego jestem.
Dumny jestem z Ciebie – Moja Ojczyzno.
Urodziłem się Polakiem i umrę jako Polak,
nic tego nie zmieni…
Jeśli za Ciebie walczyć będzie trzeba,
oddam za Ciebie życie,
zapłaty mi nie trzeba.
Tylko Twoje dobre słowo,
błogosławieństwo twoje:
„To co oddajesz mi ja oddaje tobie”.
Ojczyzno moja, Polsko!
Jestem twój i Twoje imię sławić całe życie będę.
Nieważne ile w życiu zdobędę
i gdzie mi będzie na stałe zagrzać miejsce –
na Twoim łonie czy za głębokim oceanem…
Zawsze kochać cię będę,
bo Ty jesteś moja
i ja jestem twój, na zawsze…
Gdy nostalgia za Toba płakać będzie we mnie,
spojrzę na orla, na biel i czerwień,
w ręce Twoje się oddam i mój hołd i poświecenie,
Słowa: Bóg Honor Ojczyzna
…i ten wiersz, co dziełom wieszczy nigdy nie dorówna.
//01.04.2004
Trzy słowa
Wierna wiara
Nadzieja nadziei pełna
Miłościwa miłość
Wierna miłość
Wierna nadzieja
Miłość nadziei pełna
Wiara nadziei pełna
Miłościwa wiara
Miłościwa nadzieja
Niewierna wiara
Nadzieja beznadziejna
Niemiłościwa miłość
Niewierna miłość
Niewierna nadzieja
Miłość beznadziejna
Wiara beznadziejna
Wiara niemiłościwa
Niemiłościwa nadzieja
//07.04.2004
Czekam
Czekam na ciebie na przystanku.
Czy przyjdziesz?
Czekam na spotkanie.
Czy przyjdziesz?
Czekam na przywitanie .
Czy przyjdziesz?
Czekam na uśmiech.
Czy przyjdziesz?
Czekam na pocałunek.
Czy przyjdziesz?
Czekam myśląc o tobie.
Czy przyjdziesz?
Czekam ja i moje serce czeka na ciebie.
Czy przyjdziesz?
Czekam i moknę.
Czy przyjdziesz?
Czekam i patrzę w czarne niebo.
Czy przyjdziesz?
Czekam na ciebie na przystanku.
Czy przyjdziesz?
Czekam tu na cie…
– Już jestem
//07.04.2004
Potrzebuje cię
Potrzebuję cię –
By się zmienić
Potrzebuję cię –
By dalej żyć
Potrzebuję cię –
By naprawdę poczuć życie
Potrzebuję cię –
By być prawdziwy
Potrzebuję cię –
By uczucia zaznać prawdziwego
Potrzebuję cię –
By już więcej nie marzyć
Potrzebuję cię –
By już więcej nie śnić
Potrzebuję cię –
By żyć
Potrzebuję cię –
By oddychać
Potrzebuję cię –
Całym sercem
Potrzebuję cię –
Całą duszą
Potrzebuję cię –
By nauczyć się płakać
Potrzebuję cię –
By nauczyć się śmiać
Potrzebuję cię –
By nauczyć się miłować
Potrzebuję cię –
By nauczyć się kochać
//13.04.2004
Rozpalasz mnie
Kiedy jesteś blisko przy mnie
i moje oczy mogą cię podziwiać,
kiedy ofiarowuję ci i składam pocałunek,
Każdy twój gest, każdy twój ruch, dotyk ciał.
Każde twe spojrzenie – z nieba dar.
Rozpala mnie tak by się całe ogrzało.
Czuję wtedy jakbym był w kwiecistej krainie rozkoszy.
Czekam na moment gdy otworzysz mi oczy.
//22 i 23 04 2004
Nieznajomi
Mijam was codziennie na ulicy,
spotykam w tramwaju, autobusie,
na poczcie czy w supermarkecie.
Na ulicy…
Mijam was a wy mijacie mnie.
Zauważam was, patrzę wam przez chwilę w oczy,
a wy spoglądacie w moje.
(Co widzicie?!)
Nie znamy się, jesteśmy nieznajomymi.
Ja dla was, a wy dla mnie.
Nic nie mamy ze sobą wspólnego.
A jednak tak wiele…
Mamy swoje cele, swe drogi, sens, swoje życia.
Przez tą krótką chwilę łączą się one ze sobą.
Jak zdjęcie… a
wystarczy jedno spojrzenie…
//13.05.2004
Kiedy
Kiedy mam chwilę zapomnienia, załamania, zwątpienia.
Kiedy myślę że jutra nie będzie – sięgam po marzenia.
Po marzenia wielkie – bo moje własne.
Po to co jest w duszy mej moim światem.
W nich odnajduję ukojenie, w nich się pogrążam.
W nich szukam szczęścia, w nich daleko odpływam.
W tę chwilę która może trwać wiecznie…paradoksalnie,
bo mogłaby taka być naprawdę…
(Taka nie jest, ale czasami chciałbym aby taka była)
Kiedy mam takie chwile, sięgam po długopis i kartkę
ponieważ tylko moja dłoń potrafi wyrazić to co czuję.
Tylko ona potrafi przelać moje prawdziwe myśli
(Bo uczucia akurat niekoniecznie…)
ponieważ me usta nie opanowały tej prostej zdolności…
Dopiero gdy nauczę się mówić swoimi prawdziwymi uczuciami,
wtedy może już nie będę miał czasu zajmować się marzeniami.
Świat wierszy zamieni się w czas wspomnień umysłowi bliskich tylko
ponieważ świat uczuć miłości i nienawiści dogoni mnie zbyt szybko.
//13.05.2004
Ucieczka
Uciekam stąd, uciekam…
Nie zastanawiam się i na nic nie czekam.
Uciekam tam gdzie mogę być z tobą.
Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą.
Uciekam w stronę twojego serca twych ust i duszy.
Naszego szczęścia nic nie jest w stanie zburzyć.
Uciekam by wtopić się w twe ramiona miłości.
Uciekam do ciebie bo jest silniejsza od szarości.
Uciekam bo wiem, że mnie przed wszystkim ochronisz.
Uciekam by zanurzyć się w twojego serca toni.
Uciekam żeby się do ciebie przytulić.
Uciekam bo uwielbiam jak do mnie mówisz.
Uciekam bo chcę twój zapach poczuć.
Tylko ty byłaś w stanie tak mnie zauroczyć.
Uciekam bo chcę twój smak poczuć.
Uciekam bo nie mogę zapomnieć twoich oczu.
Biegnę i nie oglądam się za siebie.
Uciekam stąd jak najdalej bo chcę być jak najbliżej ciebie.
//13.05.2004
Kiedy marzenia się spełniły.
Gdy moje wiersze wypłynęły
na głębokie wody poezji
i zaczęły znaczyć coś dla świata –
byłem szczęśliwy.
Mogliście poznać mnie,
moją twórczość, serce i moją duszę.
Czułem się jednak paradoksalnie szczęśliwy,
bo poczułem też smutek.
Byłem smutny w swoim szczęściu
ponieważ czułem jakby ktoś mnie okradł…
Okradł z prywatności i prawa do niej pozbawił.
Czułem się jak otwarta książka,
którą każdy może przeczytać.
Jak naga kobieta,
która odsłania swoje sekrety
przed obiektywem fotografa,
i której zdjęcia już później można oglądać w gazetach.
//17 i 20 05. 2004
Czemu tyle śmierci?
Czemu co drugi wiersz opowiada o śmierci?
Czemu co drugi wiersz pani ciemności jest piękny?
Czemu oglądamy się na nią, za co ją podziwiamy?
Czemu czerpiemy pełnymi garściami?
Czemu zabijamy się na papierze?
Czemu podcinamy sobie papierowe żyły?
Czemu rzucamy się w papierową otchłań?
Czemu płomień śmierci zapala się w nas gdy światło gaśnie? Dogmat?
Czemu kochamy cię jakbyś była naszą matką, kochanką, przyjacielem?
Pani wieczności odpowiedz mi: Twych imion zbyt wiele.
//06.06.2004
Pachniesz
Pachniesz wyjątkowo jak żadna inna dziewczyna,
twój zapach jak żaden inny budzi mnie do życia.
Wyzwala uśmiech na mojej twarzy
pomaga mi płynąc w obłokach i marzyć…
Twój zapach przyciąga mnie do ciebie,
nęci mnie swym pożądaniem.
Lekki aromat kwiatu róży
jest jak spotkanie z błękitnym oceanem
//28.06.2004
Przypowieść o ziarnkach
Los zawiły miota ziarnkami,
rozrzuca je bez zastanowienia…
Jedno spadnie na łąkę,
drugie pod drzewa cieniem,
a inne znów wpadnie do wody.
Jedno ziarnko wyrośnie od razu,
drugie trochę później z czasem.
Kolejce popłynie z nurtem wody by wreszcie
osiąść na brzegu i tam zapuścić korzenie.
Nie ważne jest to, gdzie ziarnko
wykiełkuje i po jakim czasie dojrzeje…
Tylko to ile będzie miało w sobie zieleni –
chlorofilu, eliksiru życia w ich żyłach płynącego.
//7.07.2004
Chciałbym być z tobą
Kradnąc myśli i słowa –
Chciałbym być z tobą
Dotykając dłonią twojej twarzy –
Chciałbym być z tobą
Głaszcząc twoje włosy –
Chciałbym być z tobą
Całując twoje usta –
Chciałbym być z tobą
Chciałbym, wreszcie przestać gasnąc
o poranku i gonić za jego cieniem,
a tylko budzić się o świcie – razem z tobą.
Nie w marzeniach, lecz naprawdę.
Nie pośród śpiewu sennych ptaków,
– lecz tych prawdziwych
Z lekkim powiewem wiatru za oknem.
Kto wie czy to nie jest kolejny sen?
//07.07.2004
Choć raz
Choć raz –
Wysłuchaj mnie do końca.
Przytul mnie I daj przytulić siebie.
Bo o przyszłość nie dbam.
O nic innego nie proszę.
Choć raz –
Zapomnij o wszystkim na chwile.
Daj mi zapach twego ciała poczuć.
Poczuj się wolna tej nocy.
Chce poczuć twa bliskość I twego serca bicie.
Choć raz –
Chce zasmakować ciebie.
Otwórz dla mnie swoje serce.
Daj mi to spojrzenie.
Już wszystko straciło znaczenie.
//28.07.2004 Przeróbka 07.06.2016
Zanuć
Zanuć pierwszą literę swojego imienia.
Zanuć pierwsze słowo, które na myśl ci przychodzi.
Zanuć pierwsze zdanie, które od dawna gra ci w sercu.
Daj odpłynąć duszy,
Pozwól jej ulecieć w lekkie dźwięki liry,
unieść się zapachowi peonii i dzikiej róży
Odrzuć wszystko…
O świecie zapomnij, o jego celu zapomnij,
porzuć wszelkie niepotrzebne sprawy i jeszcze raz zapomnij…
Zgaś na chwilę światła swojej świadomości.
Zamknij oczy, delektuj się smakiem własnej wyobraźni.
Poczuj zapach, orzeźwiającego powietrza
i jego dotyk na skórze – lekki powiew wiatru.
Poczuj rytm swojego serca, napój duszę jego słodkim nektarem.
Znajdź się pośród fal, sam na sam, gdzieś na polanie własnego ja.
//06.08.2004
Kradnę?
Ścigam was Cienie nocy,
próbuję ukraść Wam wasze imiona,
Wasze złote środki, wasze księżyce i gwiazdy…
Moje znaki (drogowskazy) nieba są podobne do waszych,
lecz inaczej brzmiące, inaczej też smakują.
Te same sny, lecz inne ich interpretacje.
Moje myśli Waszymi się być wydają.
Zapamiętanymi wczoraj w nocy
A dzisiaj przelewane na papier…
//06.08.2004
Manhattan – Jak we śnie
Idąc ulicami Manhattanu.
Jak we śnie…
Mijając ludzi którzy nie maja celu.
Jak we śnie…
Mijając sprzedawców marzeń.
Jak we śnie…
Mijając sprzedawców niczego.
Jak we śnie…
Mijając czarna bezdomna kobietę bez twarzy.
Jak we śnie…
Słuchając nawróconych sekciarzy.
Jak we śnie…
Czytając ze ścian.
Jak we śnie…
Oglądając we szkle odbicia budynków z betonu.
Jak we śnie…
Wdychając niejeden smród tego miasta.
Jak we śnie…
Spoglądając co chwila na zegarek który kradnie mi minuty.
Jak we śnie…
(Dając jałmużnę na chwile z letargu przebudzając się).
Czuje się okradany z marzeń.
Staje się kolejna osobą, którą
samotność spotyka w tym mieście.
Choć tyle ludzi tu żyje.
Biorę oddech zakłamanej wolności…
Czuje się uwieziony jak niejeden ptak w klatce.
Bez okna na słonce…
Patrzę na niebo nawet ono nie jest prawdziwe, to tylko
jego marna podróbka z ulicznego straganu.
Palę papierosa bez filtra, lecz nie jest
to „męski”, który przypomina mi czasy
kiedy byłem szczęśliwy
kiedy nie byłem sam…
Pragnę przebudzenia z tego snu.
Nieprawdy która zamula moje oczy, mój umysł.
Moje serce i duszę…
Siedząc na murku w Seaport, który
jest tylko namiastka Piotrkowskiej.
Myślę że nie ma tu dla mnie życia.
Nie dla mnie jest przeznaczona Ameryka…
To tyko sen z którego chciałbym się nareszcie obudzić.
//26.09.2004
Zło w mym sercu
Czuje zło w mym sercu,
które mnie oszukuje, opętuje, okrada.
Zabiera mi pierwiastki dobra,
których i tak w sercu niewiele posiadam.
Ciemną doliną mnie prowadzi.
Złą drogę mi wskazuje.
Podłą, ponurą, mroczną.
Bym całkowicie uczuć się pozbawił…
Chce dobro we mnie zabić, splugawić, skazić.
Serce me zamienia w martwy głaz.
Taka jest siła jego, siła zła.
która chce zniewolić mnie na zawsze, zgładzić.
Czy wyrwę się wreszcie z jego rąk?
I pójdę właściwą drogą.
Z wiarą, nadzieją i miłością w sercu żywą.
//05.12.2004
Moje niebo
Tylko ty istniejesz w miejscu gdzie
wszystko poza miłością nie liczy się.
Tylko ty sprawiasz, że czuję
jakbym dotknął palcami nieba, i to na ziemi.
Jego brama rozpostarta przede mną,
zapraszasz mnie do niego…
Me serce drży i płonie z czułości do ciebie,
zazdrosne o każdy twój ruch.
O każdy pocałunek, spojrzenie,
dotyk twych ciepłych dłoni.
O wnętrze twojego serca,
bo o nie najbardziej mi chodzi.
Na nim mi najbardziej zależy
w nie wierzę, w nie nadzieję pokładam.
Miłuję twój ciepły oddech na moim karku,
gdy się przytulamy.
Twój zapach piękny jak kwiat z rajskiej polany.
Twój smak jak pomarańcza słodka.
Po kolei poznaję wszystkie twoje smaki…
Pozwalasz mi się pieścić, kochać.
Czuły dotyk ci ofiarowuję.
Dałaś mi niebo, więc ja oddaję ci swoje.
//Grudzień 2004
Bezsenność
Nie mam ochoty zasnąć dzisiaj,
nie chcę śnić, nie chcę marzyć
Chcę wykorzystać tę noc…
Pisząc, czytając, jak najwięcej
z serca i duszy dając.
Nie pragnę biernie śnić powtórki z Platona.
O Atlantydzie – utopii, gdzie wszystko
jest idealne, jednak podszyte miłości iluzją.
Nie chcę kąpać się w krystalicznym
strumieniu na łące wyobraźni.
Nie chcę czuć powiewu wiatru na mej skórze.
Wiatru którego nie można dotknąć dłonią
i poczuć go w sercu.
Nie pragnę niczego co nie pachnie
prawdziwym zapachem natury.
Czterech żywiołów: powietrza, ziemi, wody i ognia.
Nie chcę zasypiać dzisiejszej pełni,
wolę patrzeć przez me malutkie okienko,
na czarne niebo i gwiazdy złote.
Pragnę umrzeć z długopisem w ręku.
Rozmarzyć się, list pożegnalny napisać i
testament mój stworzyć
Poezji ukochanej się oddać na wieki.
//04.02.2005
Wyboru wierszy dokonał: japa
Prawa autorskie należa do użytkownika o pseudonimie „dany” – wszelkie użycie wierszy wymagają jego pisemnej zgody.