List otwarty środowisk chorych psychicznie do Polaków.
(wersja skrócona)
W związku z planowanymi zmianami ustaw odnośnie chorych psychicznie w Polsce, po zamachu na śp. Prezydenta Pawła Adamowicza, przez Stefana W. (przede wszystkim wielokrotnie notowanego przestępcę z trójmiejskiego światka przestępczego, który miał epizody chorobowe), my niezależne środowisko chorych psychicznie apelujemy o rozwagę i wysłuchanie naszego stanowiska w sprawie zmian w prawodawstwie.
W związku z planowymi zmianami w prawie dotyczącym osób chorych psychicznie, postulujemy o rozwagę i nieuleganie negatywnym emocjom. Wyrażamy ból i współczucie w związku z gdańską tragedią. Nie możemy jednak pozwolić, by te wydarzenia przyczyniły się do pogłębienia stygmatyzacji i niechęci do chorych psychicznie. Nie zgadzamy się, by choroba psychiczna oznaczała w Polsce obawę o komfort życia i konieczność ukrywania się z nią, z obawy przed społecznym odrzuceniem.
Pomimo choroby wielu z nas prowadzi normalne życie – pracujemy, studiujemy, zakładamy rodziny. Oczywiście wszystko zależy od rokowań, wsparcia bliskich, przebiegu leczenia. Najczęściej chorują ludzie młodzi, ale i to zmienia się wraz z postępem cywilizacyjnym i szybszym tempem życia. Niezależnie od wieku chorego, choroba często obniża nasze możliwości zarobkowe, często pracujemy poniżej swoich kwalifikacji i za niskie wynagrodzenie. Obawiamy się, że dalsze piętnowanie naszej społeczności może jeszcze bardziej dyskwalifikować nas na rynku pracy. To skazuje nas na życie na poziomie minimum egzystencji.
Również system opieki zdrowotnej traktuje chorych psychicznie po macoszemu. Niedofinansowane szpitale, przepełnione sale i przepracowany personel to smutna codzienność polskich szpitali psychiatrycznych. Podziwiamy jednak determinację specjalistów, którzy pomimo trudnych warunków, podejmują walkę o nasze zdrowie. Nie zgadzamy się jednak, by lekarz psychiatra stał się panem życia i śmierci, o zbyt daleko posuniętych kompetencjach. Do tej pory sama wizyta u psychiatry kojarzona jest ze wstydem. Pobyt w szpitalu – to tragedia dla rodziny, ale również ogromna stygmatyzacja chorego. Obawiamy się, że zmiany w prawie mogą do naszego wstydu dołożyć jeszcze lęk. Nie pozwólmy na to, by chory czuł strach – strach przed lekarzem, który diagnozując chorobę psychiczną jednocześnie kategoryzuje chorego jako niebezpiecznego. Tym samym nie róbmy ze szpitali wiezień, czy swoistych przechowalni dla kryminalistów.
Proponujemy, by zamiast robić z nas bestie – edukować społeczeństwo, nauczyć rozpoznawać objawy chorób psychicznych. Rodziny borykające się z tym problemem muszą wiedzieć, co robić, gdzie się udać, a w razie diagnozy jak postępować z chorym. Leki i odpowiednia terapia to klucz do naszego zdrowia.
Apelujemy dzisiaj również do mediów, aby nie podsycały uprzedzeń wobec chorych. Zwłaszcza schizofrenia paranoidalna nie może być równoznaczna z etykietką osoby niebezpiecznej i groźnej dla otoczenia. Oczywiście rozumiemy społeczne role mediów – w tym wypadku informowania o faktach. Prosimy jednak o rozwagę,tak by jedynym źródłem informacji o chorych, czy kontekstem, w jakim używa się określenia „choroba psychiczna” nie była kronika kryminalna.
Chorzy psychicznie to ludzie wrażliwi, często utalentowani z dużym potencjałem. Jesteśmy jednak bezbronni, bezbronni ponieważ brakuje nam konkretnej pomocy w walce ze stereotypami. Nikt nas nie słyszy, ale często „o nas słyszano”. Niestety, to media i politycy decydują o naszym losie. Dlatego nie możemy milczeć, kiedy jedna zbrodnia może zrujnować życie tysięcy z nas. Apelujemy więc, by nowe prawo było tworzone z rozwagą i poszanowaniem naszych praw i godności.
Niezależne grono leczących się psychiatrycznie.
Do wiadomości:
- www.wykop.pl,
- kontakt@kprm.gov.pl,
- info@trojmiasto.pl.
- redakcja@wyborcza.pl,
- listy@dorzeczy.pl,
- ptp@psychiatria.org.pl.
List otwarty środowisk chorych psychicznie do Polaków.
(wersja obszerna)
List otwarty środowisk chorych psychicznie do Polaków
W związku z planowanymi zmianami ustaw odnośnie chorych psychicznie w Polsce, po zamachu na śp. Prezydenta Pawła Adamowicza, przez Stefana W. (przede wszystkim wielokrotnie notowanego przestępcę z trójmiejskiego światka przestępczego, który miał epizody chorobowe), my niezależne środowisko chorych psychicznie apelujemy o rozwagę i wysłuchanie naszego stanowiska w sprawie zmian w prawodawstwie.
Chcemy w skrócie:
-
poszanowania naszych praw, jako ludzi i pacjentów,
-
obniżenia stygmatyzacji,
-
edukacji społeczeństwa,
-
opinii kilku lekarzu na raz, w przypadku przymusowego leczenia, a nie jednego (obecnie przestępców sądzi sąd i jest proces, a chorego można zatrzymać na wiele, wiele lat po opinii jednego często psychiatry. Opinia taka, zaś może być omylna, potrzeba komisji kilku lekarzy z różnych środowisk, żeby podjąć tak poważną decyzję oraz możliwość odwołania się do drugiej komisji apelacyjnej),
-
wzrostu funduszy na leczenie psychiatryczne w Polsce i poprawienie dostarczania tych funduszy do odbiorców końcowych,
-
tworzenie lokalnych małych jednostek leczenia (Regionalnych Centrów Zdrowia Psychicznego) oraz finansowanie tutorów, dających przykład innym chorym jak i zdrowym – jak radzić sobie z chorobą,
-
radykalnej reorganizacji skostniałych dużych szpitali z oddziałami zamkniętymi,
-
stosowania istniejącego już prawa w praktyce oraz odpowiedniego dozoru i zapewnienie właściwej opieki psychiatrycznej wśród chorych, osadzonych w więzieniach.
Nie wszyscy wiedzą, jak żyje się chorym psychicznie w naszym kraju. Dlatego pokrótce wymienimy stan bieżący, a następnie do czego powinniśmy dążyć.
Stan obecny:
-
Bardzo duża, nieusprawiedliwiona stygmatyzacja w społeczeństwie chorych psychicznie.
Chorzy przeważnie żyją koło nas, a my o tym nie wiemy, gdyż przyjęło się to ukrywać. Pracują, często na wysokich stanowiskach jako wszelkiego rodzaju specjaliści – nawet znane są przypadki oficerów marynarki, czy pracowników zachodnich platform wiertniczych; samych lekarzy psychiatrii i to na dyrektorskich stanowiskach; polityków czy też prezesów dużych firm.
-
Zakłamany obraz chorego w społeczeństwie.
Chorzy wykreowani przez media to obraz przeważnie szaleńca z siekierą, który z ociekającym narzędziem zbrodni czeka na przyjazd policji po zabiciu całej swojej rodziny;
A tak nie jest. Statystycznie chorzy psychicznie są wrażliwymi, spokojnymi jednostkami – szczególnie w remisji, czyli stanie zupełnego wygaśnięcia ostrych stanów chorobowych. Stan ten, może trwać nawet dziesięciu i więcej lat. Nawet w psychozie (czyli stanie nawrotu choroby, w której chory może mieć np. manie prześladowczą, czy inne objawy) tylko czasem chorzy wyglądają niebezpiecznie, ale ich agresja przeważnie jest skierowana na nich samych.
-
Choroby psychiczne jako choroby cywilizacyjne zbiera coraz większe żniwo w społeczeństwach całego świata.
Z roku na rok odsetek chorych i nowych zachorowań rośnie drastycznie. Kiedyś to był 1% społeczeństwa. Teraz szacuje się, że ta liczba zbliża się nieuchronnie do 10%. Choroby psychiczne to nie tylko schizofrenia, ale też inne jednostki chorobowe jak depresja, choroba afektywna dwubiegunowa -ChAD (w starej nomenklaturze cyklofrenia), czy borderline, stany lękowe, fobie, nerwice.
Zatem każdy z nas może zachorować – nawet Ty drogi czytelniku. Wiek zachorowań to głównie przedział 18 – 28 lat, jednak coraz częściej nagle chorują ludzie dojrzalsi w przedziale 35-50 lat
-
Egzystencja chorego w społeczeństwie…
Chorzy są bardzo często uzdolnieni, wrażliwi. Jednak przez to, że najczęściej choroba wybucha w okresie pokwitania, nie kończą szkół, czy rozpoczętych już studiów. Większość z nich jest tzw. zutylizowanych na rentach, za które płaci całe społeczeństwo. Na utrzymaniu rodziców, gdyż renty są bardzo niskie – średnio jest to około 700 zł miesięcznie. Wegetują, drążą swoją chorobę, popadają w różne stany i wracają często po wiele razy do szpitala na oddziały zamknięte lub dzienne. Często pracują i są wykorzystywani ponad siły nawet zdrowego człowieka, w zakładach czy firmach chronionych, w których pomimo, że PFRON płaci za ich stanowisko chronione – pracują nawet po 9 godzin dziennie ponad siły, wykonując głównie pracę fizyczną.
-
Leczenie w Polsce to nadal pomimo górnolotnych planów środowisk lekarskich konglomeraty szpitali zamkniętych.
Dominują duże jednostki szpitalne. Po sto i więcej łóżek na raz. Są i tak przepełnione i niedofinansowane odpowiednio. Na jednym oddziale z braku odpowiedniego podziału, oczywiście przez ograniczone finanse – leczony jest profesor ASP schizofrenik z inżynierem informatykiem chorym na ChAD i młodocianym przestępcą narkomanem. Do tego obserwuje ich bacznie recydywista zabójca w przeszłości, który właśnie „załatwia” sobie pobyt w szpitalu zamiast w więzieniu u ordynatora. Często przez niedopasowanie jednostek chorobowych, czy warstw społecznych dochodzi między pacjentami do kłótni, kradzieży, bójek, czy nawet zabójstw w szpitalach psychiatrycznych w Polsce.
-
Lekarze w szpitalach to panowie życia i śmierci. Mogą wyleczyć, ale mogą nas zamknąć swoja indywidualną decyzją na wiele lat.
Znamy przypadki, w których lekarze postępują kompletnie nieetycznie. Znamy pacjentów którzy spędzili nawet 8 lat w szpitalu i wyszli na pierwszy spacer poza mury szpitala po 4 latach. Znamy lekarzy, którzy mścili się dodatkowymi bolesnymi iniekcjami na pacjentach gdy Ci dzwonili czy pisali do Rzecznika Praw Pacjenta, aby ten zbadał zasadność i sposób ich leczenia. Znamy siłowe rozwiązania lekarzy, typu albo bierzesz silnie uzależniające benzodiazepiny, albo lądujesz w kaftanie bezpieczeństwa na wiele dni. Znamy irracjonalne, despotyczne i całkowicie nieprofesjonalne wypowiedzi czy postawy lekarzy – i to nie są odosobnione przypadki. Ale czemu się temu dziwić gdy na podstawie artykułu 18 ustawy o zdrowiu psychicznym z dnia 19 sierpnia 1994 roku, w którym mowa o tym, że jeden nawet lekarz może podjąć decyzję o zatrzymaniu w szpitalu lub nawet poddać izolacji, gdy osoba zagraża sobie i innym. I to jest często nadużywane. Gdyż ten jeden lekarz woli zatrzymać dwudziestu prawie zdrowych osób na wiele miesięcy czy lat, np. z depresją niż wypuścić jednego, który może dokończyć patologiczny mord na rodzinie po substancjach odurzających.
Z drugiej strony znamy przypadki zatrzymania w szpitalu, gdy powiedziało się, że szybko jechało się dzień wcześniej samochodem, czy że chciało się wyrzucić przez okno coś, a otoczenie najbliższe chorego pomyślało, że chciał skoczyć. Albo że chora pilnikiem do paznokci chciała zabić swojego męża, a naprawdę robiła sobie manicure, a mąż znał na wylot ustawę z 1994 roku i artykuł 18.
-
O losie i dalszym życiu chorych decyduje często lekarz, który pracuje ciągiem nawet ponad 50 godzin.
Lekarze głównie z braku wystarczającej kadry, jak i zbyt niskich stawek godzinowych, pracują po 50 i więcej godzin ciągiem. Często na dwa i więcej etatu, np. w dwóch przychodniach, szpitalu i prywatnej praktyce. Są bardzo przemęczeni, obarczeniem stresem i niewyspaniem do granic wytrzymałości.
Lekarze nie widzą swoich pacjentów, albo widzą ich przez dosłownie jedną minutę na obchodzie. Opierają się na pisemnych subiektywnych notatkach służbowych personelu niższego, w tym głównie pielęgniarek. One też podlegają silnym stresom w pracy, niewyspaniu i obawie o swoje życie – za niskie płace. Lekarze często muszą wybierać, kogo posłać do domu niedoleczonego, albo losować do przyjęcia na oddział po próbie samobójczej – z braku łózek, gdyż łózko jest zajęte przez staruszka z demencją, którego syn, czy córka odstawiła bo jechali do ciepłych krajów w tym okresie.
-
Jak leczą w szpitalach molochach?
W szpitalach na oddziałach zamkniętych przeważnie uświadamianie pacjentów, że jednak są chorzy i muszą przyjmować leki to rzadkość, jak śnieg w środku wiosny. Nie mówiąc już o psychoterapii, podawania statystyki medycznej odnośnie chorób psychicznych. Czy przedstawienia gamy dostępnych leków na daną jednostkę chorobową i współpraca na linii pacjent – lekarz. W szpitalach zamkniętych w Polsce, z pacjentami się nie rozmawia kompletnie. Lekarze po przeczytaniu notatek służbowych pielęgniarek, zmieniają leki, dawki, czy decydują o kolejnym miesiącu leczenia w brudnym, przepełnionym kołchozie ludzi z różnych środowisk i o różnym stopniu choroby. Jedzenie jest przeważnie zimne i skromne. Pacjenci wiecznie głodują. Łaźnie są pozbawione jakiejkolwiek prywatności. Często zdewastowane oddziały, w których panoszą się epidemie grypy, choroby bostońskiej, czy różnych grzybic. W szpitalach nierzadko można ćpać i pić alkohol, gdyż diler podał się za kuzyna i wniósł na oddział narkotyki czy pół litra wódki. Obok odurzonego narkotykami wyrostka, musi przebywać uzdolniona abiturientka ASP z bulimią np., czy na jednej sali z niemyjącymi się starcami z demencją musi spać młody student, który w wieku 22 lat zachorował pod wpływem stresów na depresję czy ChAD. I wiele, wiele innych złych rzeczy, o których można napisać wiele książek i relacji.
Jak powinno być:
-
Wiele osób i ich rodzin nawet przez wiele lat nie wie, że jest chorym/ma chorego w domu. Nauczmy się rozpoznawać choroby psychiczne wokół nas.
Dzisiaj brakuje uświadamiania, co to jest choroba psychiczna i jak ją wyławiać i rozpoznawać w sobie lub otoczeniu. Powinien być obowiązkowy program na lekcji wychowawczej w szkołach, szczególnie na etapie wieku gimnazjalnego. Szczególnie lekarze alarmują, że statystyka medyczna pokazuje, że w dobie mediów społecznościowych, tempa życia i konsumpcjonizmu – rośnie lawinowo odsetek zachorowań na schizofrenię. Problemem jest również duża ilość zachorowań na depresję wśród młodzieży. Próby samobójcze lub samookaleczenia się to norma w wieku gimnazjalnym obecnie. Do tego dopalacze i narkotyki psują mózgi młodych ludzi. Brak snu przez kilka dni pod rząd, wahania nastoju, brak apetytu lub wręcz druga skrajność nadmierna senność, skrajna melancholia – to oznaki pierwsze choroby psychicznej, które mogą minąć, ale też mogą rozwinąć się w psychozę lub skończyć się aktem samobójczym. Wiedza, że jesteśmy prawdopodobnie chorzy, to już pierwszy sukces w leczeniu. Kolejny to zaakceptowanie swojej choroby przez chorego, czyli przyjmowanie lekarstw oraz odpowiednia terapia.
Jak chory ma zaakceptować swoją chorobę, jak jego rodzina ma się przyznać przed sobą i innymi, gdy całe społeczeństwo od sąsiadów, pracodawców czy kolegów – tkwi w okowach strasznych, iście średniowiecznych stereotypach – podsycanych przez dziennikarskie hieny po każdej tragedii, gdy wychodzi na jaw, że sprawca był leczony psychiatrycznie. Mógł być przy okazji przestępcą wielokrotnie notowanym, mógł być pedofilem, mógł być psychopatą, czy narkomanem – wkłada się do jednego worka, że to była „osoba z żółtymi papierami”. Często spotykamy się z napiętnowaniem, szczególnie w mniejszych miejscowościach ludzi chorych psychicznie – wytykanie palcami, drwiny, a nawet przemoc fizyczną. Mało jest pracodawców, którzy po wiadomości, że jego pracownik choruje lub właśnie zachorował – pozostawia go na tym samym stanowisku i z tym samym zakresem obowiązków. W większości wypadków pomimo wieloletniej, dobrej pracy – po powrocie ze szpitala, pracy już nie ma. Albo jest degradacja oficjalna lub nie wprost.
-
Zapobiegać zamiast leczyć.
Specjaliści są już pewni, że w Polsce zachłysnęliśmy się kapitalizmem i dobrami materialnymi w sensie socjologicznym, ale też wynikającymi z tego problemami natury psychologiczno – fizjologicznych. To do czego kraje zachodniej Europy dążyły przez 70 lat, my zdobyliśmy przez niespełna 30 lat. Polacy pracują ponad siły, ponad możliwości swoich organizmów, szczególnie psychiki i pracy mózgu. Zapomnieliśmy odpoczywać. Jak idziemy na basen, to aby przygotować się do triatlonu. Jak na spacer to przewietrzyć dzieci biegiem, lub wyprowadzić psa. Jak biegniemy to oczywiście maratony. Tak samo z czytaniem, oglądaniem i przede wszystkim kupowaniem. Obserwacja znajomych w mediach społecznościowych, to kolejne frustracje. Ludzie pokazują jak żyją jako idyllę, a przestali ze sobą rozmawiać – szczególnie co dzieje się w nas i z naszymi organizmami i nasza psychiką. Zadłużenie hipoteczne czy innych kart kredytowych to kolejne zarzewie stresów. W pracy wyścig szczurów i normy do wykonania – nadgodziny, korki itd. itd. , a gdy przychodzi czas na sen -organizm z uwagi na zbyt wiele bodźców w ciągu dnia i promieniowania ultrafioletem z monitorów komputerów i smartfonów – nie potrafi zasnąć. Brak snu powoduje, że spirala się zaczyna i początek potencjalnych problemów psychicznych.
Musimy jako społeczeństwo nauczyć się higieny życia i sprawiać aby nasze rozgrzane do czerwoności synapsy w mózgu odpoczywały. Nerwowe przełączniki w organizmie nie wariowały – powodując wieczne zmęczenie, bezsenność czy nerwy. I żaden magnez, czy pigułka szczęścia od szemranego sprzedawcy, nie zastąpi dobrej tzw. higieny życia, świadomości odpoczynku i możliwości naszego organizmu.
-
Rozróżniać i postępować inaczej z prawdziwymi przestępcami z chorobami psychicznymi, a zwykłymi chorymi.
Wykorzystywać istniejące prawo w praktyce i zapewniać odpowiedni dozór w więziennictwie, czy chorzy psychicznie przestępcy przyjmowali na co dzień swoje dawki leków i są pod stałą obserwacją psychiatryczną, tak aby po odbyciu kary ich mózgi nie były uszkodzone, w wyniku zaniedbań. Zadbać o prowadzenie terapii indywidualnej lub grupowej w jednostkach penitencjarnych, a nie pozostawiać tychże chorych samemu sobie w małych celach. Dla zdrowych ludzi polskie więzienia to trauma, nie mówiąc już o osadzonych chorych, których mózgi wchodzą na wysokie obroty bez leków. Są podatni na silne lęki, manie prześladowcze, urojenia, głosy wytwarzane przez ich wadliwie działającą psychikę. Do tego podejrzewamy, że w środowisku osadzonych – chory dotknięty jest większą stygmatyzacją i bardziej podatny na prześladowania niż my na wolności.
Z drugiej strony, pozwolić nam chorym respektującym prawo polskie i żyjący w naszym społeczeństwie, po prostu pracować, tworzyć, zakładać rodziny i posiadać dzieci, a tym samym być samowystarczalni i płacić podatki – bez dodatkowych bagażu prześladowań i zagrożeń, ze strony państwa.
-
Grono specjalistów apeluje, aby w Polsce wzorem z zachodu tworzyć Regionalne Centra Zdrowia Psychicznego.
Centra te, wypromowane miejsca/przychodnie, w których obok diagnoz dochodzeniowych, odbywałoby się leczenie głównie dzienne. Propagowałoby higienę życia, Miało by pod skrzydłami jakąś liczbę chorych leczących się u nich, jeśli chodzi o farmakologię, ale też psychoterapię czy aktywizację twórczą, zawodową, czy samorozwój osobisty.
Już przed I Kongresem Zdrowia Psychicznego w Warszawie, który odbył się w 2017 środowiska lekarzy, psychologów i pacjentów apelowało do Rządu polskiego o likwidację szpitali molochów na rzecz Regionalnych Centr Zdrowia Psychicznego. Pozostawiając szpitale zamknięte oczywiście, ale z mniejszym obłożeniem. Postulat z Warszawy Kongresu był: „Nie przykuwać chorych do łózek, tylko iść z pieniędzy na ich leczenie najbliżej ich miejsca zamieszkania”. Jednak w 2017 ówczesny Wice Minister Zdrowia szybko ulotnił się z Pałacu Kultury, tuz po swoim kontrowersyjnym przemówieniu, już około jedną godzinę po otwarciu Kongresu, mówiąc wszystkich zebranym, że może jeszcze na to spotkanie wróci. Petycja Kongresu pewnie zaległa w szafie Ministerstwa i nic się nie zmieniło do dzisiaj. Rząd III RP obecnie nagle chce rozmawiać o spec ustawie, pisanej po nocach, szybko i tylko pod publikę z środowiskami lekarzy, czy organizacji na rzecz chorych. Ale ustawa ta jest na tyle ważna, że nie może powstać w tydzień tylko potrzeba na nią co najmniej rok konsultacji specjalistycznych, społecznych i porozumienia konsensusu. Jak tak nie będzie, powstanie bubel prawny, który albo pozwoli każdego „zakratować” ze znaną już w historii rosyjskiej – diagnoza „schizofrenii bezobjawowej” vel wypełniać niewygodnymi jednostkami „psychuszki”. Lub powstanie znowu zawiły przepis, który będzie miał wiele luk, których właśnie przestępcy, którzy zawsze znają najlepiej prawo, będą wykorzystywać. Lepiej trafić do psychiatryka i z niego próbować kiedyś uciec, niż dostać dożywocie…
-
Na zachodzie są tutorzy – chorzy psychicznie, którzy tworzą dialog ze społeczeństwem i samymi chorymi.
Nikt tak nie podbuduje chorego, jak inny chory, który pomimo…, ma pracę, rodzinę, dzieci – i normalność. Nikt tak nie opowie o chorobie zdrowemu jak autorytet, który nagle się ujawnił. Jest wtedy aplauz lub milczenie. W historii znamy wielu zdolnych chorych lub mających epizody leczenia, którzy zmienili bieg historii lub byli wielcy i wnieśli spory wkład w rozwój swoich najbliższych lub nawet naszej cywilizacji. Do nich należeli między innymi:- Leonardo da Vinci,
– Napoleon Bonaparte,
– Winston Churchill,
– Vincent van Gogh,
– Ernest Hemingway,
– Jimi Hendrix,
– Jim Morrison,
– Frank Sinatra,
– Sting,
– Jim Carrey,
– Robin Williams,
– Mel Gibson,
– Księżna Diana,
– Dolores O’Riordan,
– Linda Hamilton,
– wielu wielu innych….
Dlatego zastanówmy się przez chwilę nad opisanym losem chorych i nad naszymi pomysłami na zmiany, a potem zasiadajmy do formułowania nowych ustaw; wydawania opinii czy pisaniu relacji dziennikarskich.
Ty lub Twoi najbliżsi mogą również stanąć w naszym szeregu… – pamiętaj.
Niezależne grono leczących się psychiatrycznie.
Do wiadomości:
Zostaw komentarz